10.11.2014
Dzisiaj dostałam trzy pocztówki, między innymi z Kijowa stolicy Ukrainy. Przysłała mi ją Veronika, która jest doktorantem z biochemii. I mam mieszane uczucia, bo chyba nie powinnam jej zarejestrować, ponieważ nie jest to pocztówka... właściwie to ciężko mi określić co to jest.
Bardziej chyba jako karta reklamowa. Jest bardzo miękka, coś w rodzaju folderu reklamowego.
Ale, jest jedno ale......dziewczyna nakleiła przepiękne puchate naklejki, na których widok buzia sama się śmieje. Są też ładne znaczki. No i napisała że w tym miesiącu wyszła za mąż, i jest bardzo szczęśliwa. Chyba ją rozumiem... Ale pocztówka dopasowana do moich zainteresowań. Więc nie wiem dlaczego do takiego badziewia dokłada się tak fantastyczne naklejki. Po to żeby zrekompensować rozczarowanie?
W ramach wyjątku, zarejestruję ją. Ale ten jeden raz
Właśnie dzisiaj, a nawet nie pomyślałam że to będzie dzisiaj. Za namową Pati, która też prowadzi bloga, zaczął żyć mój własny blog ,zielona skrzynka na listy. A tak na prawdę to ona go wskrzesiła. Nie wiem jak mi pójdzie, nie wiem jak długo dam radę, i czy dam w ogóle. Przynajmniej spróbuję. Nie chciałbym żeby to był nudny blog, nie chcę żeby był nijaki. Chciałabym żeby był taki z duszą, trochę nostalgiczny, taki z klimatem... taki blog, trochę o mnie i ze mną. Po prostu mój blog pocztówkowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz